czwartek, 2 listopada 2017

Straszną miną i światłem




Najpierw było pytanie koleżanki: - Proszę Pani, a będziemy mogli się przebrać na Halloween?
Potem było pytanie pani Agi: - Co o tym myślicie? 
A potem to już tylko: tak! Tak! Będziemy się przebierać! Będziemy chodzić po mieszkaniach i prosić o cukierki! Przyniesiemy słodycze! Obejrzymy straszny film! Taaaak! Mina pani Agi nie byłą taka szczęśliwa jak nasze. Zaczęły się rozmowy: To tak, to chętnie, ale to... A może to? A może tak?
Pani obiecała powiadomić o naszej decyzji rodziców. Czekaliśmy na wtorek.

A we wtorek wieszaliśmy ozdoby na ścianach. I oglądaliśmy swoje stroje. Bo mieliśmy, ale nie każdy musiał. Jak ktoś nie chciał, to nie musiał. Jedna koleżanka chciała chyba tylko trochę, bo potem szybko zdjęła, ale spróbowała. Pani mówi: próbujcie. I ona tak zrobiła.
Rodzice upiekli nam babeczki i sernik dyniowy. A jedna mama to ze swoimi dziećmi pomalowała nam mandarynki, które wyglądały jak małe dynie. I wszystko było takie pyszne.

Pani nas pyta, czy wiemy skąd ten zwyczaj się wziął... No... wiemy, ale nie powiemy... Nie wiemy... A ja wiem! On do nas przyszedł z Ameryki! A skąd się tam wziął? Eeeee..... No to już teraz wszyscy wiemy.
Że najpierw na wyspach, gdzie teraz jest Irlandia, Szkocja, Anglia. Że potem to tym ludziom żyło się tam bardzo ciężko i statkami płynęli, żeby zamieszkać w Ameryce i zabrali te zwyczaje ze sobą. I że teraz to zabawa. I że są firmy, które na tym zarabiają dużo pieniędzy. Bo wszyscy chcą mieć dynię, fajny strój,  ozdoby i straszne żelki i cukierki i to wszystko kupują.
Wiemy też, że zwyczaje związane z pamiętaniem o zmarłych są bardzo podobne. Bo kiedyś dawno temu żył taki dzielny lud na samym wierzchołku Europy, który pływał na swoich łodziach po dalekim świecie, niczego się nie bał i wszędzie zawoził te swoje zwyczaje. I u nas był, i w Anglii był. nawet w Ameryce. I teraz mamy podobnie, bo my też palimy ogień na grobach, gdy idziemy wspominać naszych bliskich. A kiedyś to cała rodzina ucztowała i zostawiała jedzenie na stole, żeby dusze mogły się najeść. A jak ktoś nie ugościł duchów, to potem te duchy mogły być niedobre. Ufff....
Była też wcześniej opowieść o odchodzeniu, o końcu życia. Pani Aga czytała o śwince morskiej, która miała bardzo dobre życie. I ci, którzy już odeszli, żyją w naszych sercach. I żyć będą tak długo, jak długo będziemy o nich pamiętać. I, że gdyby nie oni, to nas by nie było na świecie. I jeszcze, że to wielkie święto nie musi być smutne, chociaż tańczyć nie wypada. i, że Romowie radośnie ucztują na grobach swoich bliskich.
I była jeszcze straszna opowieść "Wilki w ścianach". Taka trochę straszna. Strasznie się kończyła, bo nikt nie wie, co było potem. A mogło być jeszcze gorzej niż na początku! Ale tego dnia, to my chcieliśmy się bać. Mogliśmy bać się mocniej, ale chyba pani Aga za mocno się bała.
A było jeszcze śmiesznie, bo każdy musiał znaleźć sobie pająka, żeby móc zacząć śniadanie i poczęstować się smakołykami. A potem ćwiczyliśmy literę... No, jak robi duch? No przecież: Uuuuuuuu! I my tą literę pisaliśmy na piasku tymi pająkami! I wychodziły takie odwrócone tęcze, tylko bez kolorów. A jedna koleżanka miała takie wielkie pazury i ona tymi pazurami ćwiczyła! W ogóle to fajnie było być tego dnia wampirem, czarownicą, piratem albo zwyczajnie sobą w otoczeniu tych stworów. Literki szły znacznie lepiej!

A my wszyscy bardzo dziękujemy naszym rodzicom za to, że nam pomogli ze strojami, kupili ozdoby, zrobili ciasta. Było wesoło. i wiemy teraz jeszcze więcej niż przedtem. A jeśli Wy chcecie zobaczyć jak u nas było, to zajrzyjcie do naszej galerii.

Co nas czeka w czwartej klasie ?

24 czerwca mieliśmy spotkanie z panią Grażynką pedagogiem szkolnym, a tematem było omówienie zmian, jakie czekają na nas w klasie czwartej....