poniedziałek, 11 września 2017

Początki

Jest nas piętnaścioro: osiem dziewczyn i siedmiu chłopaków. Do tego pani. Razem szesnaścioro.
Wszyscy razem jesteśmy klasą, grupą. Pracujemy w klasie, z drzwiami i oknami. Na naszych drzwiach wisi numer 3 i oznaczenia 1b. To my.

Każdy z nas ma swoją ławkę z podnoszonym pulpitem. W schowku pod nim wszystkie nasze książki i zeszyty. I jeszcze parę niepotrzebnych rzeczy, choć to zależy do kogo zajrzymy. Są tacy, co maja tylko książki i zeszyty, równiutko poukładane. Są tacy, co mają bardziej twórcze podejście do schowka. U każdego inaczej. Książek kilka, każda z inną okładką, ale i tak znalezienie tej właściwej twa czasem bardzo długo. A pani stoi i do znudzenia pokazuje okładkę i opisuje ją. Ta? Nie, nie ta, ta ma inny kolor. Ta? Jest podobna, szukaj dalej... I tak co dnia. Podobno niedługo się nauczymy.
Krzeseł brak, siedzimy na piłkach. Śmieszne są, trzeba umieć na nich usiąść. Jest z nimi zabawnie, można się bujać jak ktoś potrzebuje się poruszać i nie może już wytrzymać. Bo siedzenie w ławce wcale nie jest łatwe, nawet jak ma się 7 lat i siedzenie trwa krótko. Z piłkami nawet można ćwiczyć. Wiemy, bo próbowaliśmy. A potem skakaliśmy z nimi z powrotem aż do naszej sali, tej z numerem 3. To nie było łatwe!
Każdy ma swoją poduszkę, choć nie każdy pamięta jeszcze którą. Każdy ma też swój kubek, choć nie każdy pamięta, który. Podkładki śniadaniowe rozpoznają akurat wszyscy. Pod ścianą dystrybutor z wodą. Jak będzie chłodniej, będziemy robić sobie herbatki, owocowe, bez cukru.
Codziennie o 9:00 śniadanie, tylko czwartki są inne, bo wtedy mamy zajęcia ruchowe i musimy wytrzymać do 10:00. Wyciągamy swoje śniadaniówki, czasem dzielimy się ze sobą tym, co mamy. Najszybciej rozchodzą się kabanosy!
Do naszej śniadaniówki rodzice nie wkładają słodyczy ani słodkich deserków. Bo tak: zjedz ciasteczka, popchnij to słodkim deserkiem a potem spróbuj skupiać się przez dwadzieścia minut. No nie da się! Więc nosimy kanapki, jogurty, owoce, warzywa. I powoli zaczynamy się nimi wymieniać.  Tylko jak tu obchodzić urodziny bez cukierków? Sprawdzimy.
Powoli uczymy się zasad życia w klasie szkolnej. Jak to z tymi dzwonkami: są, czy ich nie ma? Bo je słychać, a pani mówi, że my jeszcze przerwę mamy, albo pracujemy. Podobno, my nie możemy pracować tak długo jak starsi. Ich lekcja trwa 45 minut, to strasznie długo. Nasza czasem 20. Raz w ławce, raz na podłodze.
Dużo siedzimy na poduchach. Wtedy czytamy, rozmawiamy, układamy puzzle na tablicy albo rozwiązujemy zadania in-ter-ak-tyw-ne.  To ostatnie lubimy najbardziej, każdy chce coś zrobić. Najtrudniej jest usiedzieć, jak rozmawiamy o czymś - kto by pomyślał?
W ławkach uczymy się sztuki ładnego pisania. Bo te litery w zeszytach mają być inne niż te w książkach. Te z książek, to już prawie wszyscy znają. Dzięki temu czasem możemy pomagać sobie nawzajem, kiedy sami wybieramy zadania do zrobienia. Okazuje się, że cyfry też mają trochę inaczej wyglądać, więc je również ćwiczymy. I ćwiczymy też palce. Pani mówi, że to siłownia dla dłoni, one też muszą być silne.
Uczymy się tworzyć zbiory i kodować cechy przedmiotów. Wszyscy potrafimy liczyć i znamy naprawdę duże liczby. A jak na zajęciach matematyki pojawiła się cyfra 1, to okazało się, że jak się dużo takich jedynek poukłada obok siebie to wychodzą takie liczby, że nawet pani ich nie umie nazwać! A jak się między te jedynki powkłada znaczki "+" albo "-" to wtedy to już jest całkiem coś innego. Niektórzy wiedzą co.
Pod oknami mamy plac zabaw i czasem trudno jest doczekać do takiej chwili, że możemy na niego pójść. Bo nasze przerwy są częste i trwają długo. No bo jak ma się 7 lat to potrzeba sporo czasu by zastanowić się nad pójściem do łazienki, ubraniem kurtki, sprzątnięciem stołu czy podłogi po zabawie.
Stopniowo poznajemy siebie, szansę na to dają nam wspólne zadania i wspólne zabawy. Już jest Julek, a nie Juliusz, Wojtek, nie Wojciech, Stasiu, nie Stanisław. Czasem pani jest ciocią, ale to też się zmienia. Nikomu to nie przeszkadza.
Uczymy się, jak współpracować - zasady mają nam pomóc czuć się tu dobrze i bezpiecznie. Bo wiem, czego pani ode mnie chce i wiem, że nikt nie zburzy moich puzzli ani nie zabierze lalki. Ani nie nakrzyczy. I nie powie do mnie brzydko. A jak się zdarzy..., wszyscy się uczymy.
Pani mówi, że jak będziemy duzi to też będziemy się uczyć, bo uczenie się jest nie tylko w szkole. Możemy mamy nauczyć czegoś nowego, nawet dziadka. Koleżankę uczymy obsługiwać dystrybutor i składać plansze do gry. I panią też uczymy. Na razie cierpliwości.


Co nas czeka w czwartej klasie ?

24 czerwca mieliśmy spotkanie z panią Grażynką pedagogiem szkolnym, a tematem było omówienie zmian, jakie czekają na nas w klasie czwartej....